…Zwłaszcza w nauce najwybitniejsze osiągnięcia z reguły są udziałem tych, którzy badają nowe obszary. Wśród naukowców krąży powiedzenie, że tym, którzy najwięcej ryzykują, najłatwiej jest się skaleczyć.
Podobne hasło funkcjonuje w środowisku pisarzy: „Pisanie jest banalnie proste. Wystarczy usiąść przy maszynie do pisania, otworzyć sobie żyłę i krwawić”
Co jest pierwsze — kura czy jajko?
Długotrwałe i wnikliwe zmaganie się z ważnymi kwestiami — rozwój duszy — nie jest dla osób lękliwych. Konieczna jest ponadprzeciętna równowaga psychiczna, aby wszystkie trybiki w życiu kreatywnej osoby się obracały.
Nie mam przekonania do tezy, że ludzie kreatywni są z natury bardziej podatni na choroby psychiczne niż inni, ale jeśli to prawda, dr Andreasen oferuje nagrodę pocieszenia. Przy okazji swoich badań dowiedziała się, że „ludzie kreatywni pracują znacznie ciężej niż przeciętna osoba — zazwyczaj dlatego, że kochają swoją pracę”. Paradoksalnie, „choć wielu z nich cierpi na zaburzenia nastroju i stany lękowe, kojarzą swoje talenty z uczuciami silnej radości i podniecenia”.
Utrzymywanie się przekonania o istnieniu związku między kreatywnością a chorobą psychiczną musi budzić niepokój.
Powinniśmy być zdrowi. Choroba to choroba — nie ma w niej niczego pożytecznego ani romantycznego. W Matce nocy Vonnegut udziela następującej rady:
Jesteśmy tym, kogo udajemy, i dlatego musimy bardzo uważać, co udajemy.
Z twórczości Vonneguta można wyciągnąć trzy wskazówki dotyczące naszego samopoczucia. Po pierwsze: bądźcie współczujący dla swojej i cudzej psychosomatyki.
— Nic na to nie poradzę — stwierdziłem. — Moja dusza wie, że mięcho źle postępuje, i się za nie wstydzi. Ale mięcho dalej działa po swojemu, czyli źle i głupio.
— O czym ty w ogóle mówisz? — spytał.
— O duszy i mięchu, czyli ciele.
— To one istnieją osobno?
— Mam nadzieję — odparłem i roześmiałem się. — Wcale bym nie chciał brać odpowiedzialności za wszystko, co moje mięcho wyprawia.
Powiedziałem mu — i to prawie całkiem serio — że wszystkie ludzkie dusze (łącznie z własną) wyobrażam sobie jako coś na kształt giętkich neonówek tkwiących w ciele. Każda taka neonówka może tylko odbierać sygnały o tym, co dzieje się z mięchem, ale nie ma nad nim żadnej kontroli.
Po drugie: kiedy wpadniecie w tarapaty, bądźcie dla siebie mili. Zastosujcie metodę tulenia samego siebie, odkrytą przez narratora Recydywisty, który właśnie wyszedł z więzienia.
Przejrzałem się w czerni marmurowej fasady zamkniętego sklepu z płytami […] i stwierdziłem, że mam dziwny układ ramion. Spróbowałem go opisać. Wyszło na to, że kołyszę w ramionach dziecko. Natychmiast też pojąłem, że współgra to idealnie z mym samopoczuciem: że istotnie tulę w ramionach jak niemowlę tę odrobinę przyszłości, która, jak sądziłem, jeszcze mi pozostała. Pokazałem dzidziusiowi wieże Empire State Building i gmachu Chryslera, pokazałem mu lwy przed Biblioteką Publiczną. Wniosłem go do holu Grand Central Station, gdzie, jeśli znuży nas miasto, będziemy mogli kupić sobie bilet, dokąd nam się żywnie spodoba.
Po trzecie: Od czasu do czasu zatrzymajcie się na chwilę i doceńcie to, co macie.
Każde moje przemówienie mobilizujące świeżo upieczonych absolwentów kończyło się opowieścią o młodszym bracie mojego ojca, Aleksie Vonnegucie, wykształconym na Harvardzie agencie ubezpieczeniowym z Indianapolis, który był człowiekiem oczytanym i mądrym.
[…] Do cech ludzkich, które budziły w nim sprzeciw, należało to, że ludzie bardzo rzadko zauważają, że są szczęśliwi. On sam starał się to doceniać w przyjemnych chwilach. Piliśmy latem lemoniadę w cieniu jabłoni, a wujek Alex przerywał rozmowę, żeby powiedzieć: „Jeśli to nie jest fajne, to co jest fajne?”.
Mam więc nadzieję, że przez resztę życia będziecie postępowali tak samo. Kiedy wasze życie będzie się układało przyjemnie i spokojnie, proszę was, zatrzymajcie się na chwilę, a potem powiedzcie na głos: „Jeśli to nie jest fajne, to co jest fajne?”

źródło: Suzanne McConnell, Kurt Vonnegut, Zlituj się nad czytelnikiem…
Suzanne McConnell, była uczennica Kurta Vonneguta, ukazuje nowe oblicze mistrza literatury amerykańskiej – jako nauczyciela pisania. Vonnegut nieraz w swoich powieściach, esejach i wypowiedziach poruszał zagadnienia związane z pisarskich rzemiosłem, jednak nigdy wcześniej nie ukazała się książka w całości poświęcona jego naukom. McConnell zręcznie przeprowadza czytelnika przez labirynt wskazówek pisarza, przywołując doświadczenia z życia Vonneguta, opowiadając anegdoty o nim i pokazując, w jaki sposób wszyscy możemy skorzystać z jego mądrości.
Powieści Vonneguta przetrwały próbę czasu i nadal wpływają na nowe pokolenia odbiorców i twórców, urzekając każdego niezrównaną ironią, ciętym językiem oraz trafnymi i nadal aktualnymi diagnozami dolegliwości współczesnego społeczeństwa. Książka McConnell to nowe spojrzenie na twórczość autora, którego rady przydadzą się czytelnikom, pisarzom, nauczycielom i wszystkim innym.



















































