Jak twierdzi psychoterapeutka Marithé Couchevellou, „odziedziczyliśmy po rodzicach mentalność materialistyczną. Jeżeli sami mieli ciężką, pełną wyrzeczeń młodość, a może nawet cierpieli głód, teraz wpajają dzieciom, że prawdziwym szczęściem jest coś zupełnie odwrotnego: posiadanie zamiast bycia, konsumpcjonizm i materializm jako droga osobistego rozwoju”. Problem pojawia się wtedy, kiedy zdobędziesz już wszystko, co rzekomo powinno zapewnić ci szczęście, a mimo to wciąż nie jesteś szczęśliwy. Czujesz się równie pusty jak wcześniej, a nawet bardziej, bo teraz wiesz, że to, o czym marzyłeś, nie przyniosło ci upragnionego szczęścia.

Syndrom Świetego Mikołaja

Wada materialistycznej wizji szczęścia polega na tym, że myli to, co drugorzędne, z tym, co kluczowe. Psychologowie mówią o „syndromie Świętego Mikołaja” – złudzeniu, że osiągniemy szczęście, kiedy już będziemy mieli wszystko. To konsumpcjonistyczne nastawienie stwarza dwa problemy, które prowadzą do dokładnie odwrotnego rezultatu.

  1. Przysparza stresu i trudności. Im więcej wydatków, tym więcej godzin spędzonych w pracy i zmartwień na głowie. Łatwo wpaść w spiralę impulsywnego konsumpcjonizmu, a w efekcie kupować na kredyt i zaciągać długi, przez co znaczna część dochodów idzie na spłatę pożyczek i odsetek.
  2. Powoduje zanik zdolności cieszenia się życiem. To tak zwana adaptacja hedonistyczna – łatwo przyzwyczajamy się do luksusów, które – jak zauważył Harari – zamieniają się w potrzeby i przestają cieszyć.

Sztuka Nicnierobienia

„Jasne, wszyscy wiemy, jak nic nie robić. Wszyscy wiemy, jak leżeć do góry brzuchem i marnować czas. Ale wielu z nas jest tak bardzo zajętych, że nie ma na to szans, a kiedy już oddajemy się bezczynności, często nadal jesteśmy myślami gdzie indziej. Nie potrafimy się zrelaksować i cieszyć nieróbstwem. Nicnierobienie może być stratą czasu, ale też rodzajem sztuki”.

Na popularnym blogu Zen Habits poświęconym rozwojowi osobistemu znajdziesz wyjaśnienie, jak stać się mistrzem nicnierobienia, by podnieść jakość życia i zredukować stres. Najlepiej zacząć od małego nieróbstwa (wystarczy pięć minut). Należy znaleźć w tym celu jakieś spokojne miejsce, bez rozpraszaczy i ludzi, którzy będą zawracać ci głowę. W domu, na łonie natury, na przystanku autobusowym, w samolocie… Oddychaj i spróbuj się odprężyć, pokonać impulsy mózgu. Kiedy uda ci się tego dokonać pośród zamieszania, będziesz gotowy, by w pełni cieszyć się każdą minutą.

Pytania Pomagające Zapobiec Niepotrzebnym Wydatkom

Matka Tomomi – mojej japońskiej koleżanki, którą poznałam w Tokio – zdradziła mi swój sposób na pokonanie pokusy kupowania nowych ubrań i butów: nie chodzi po sklepach.

Jeżeli takie rozwiązanie wydaje ci się zbyt radykalne, możesz skorzystać z mniej drastycznych narzędzi, jak money mantras Martina Lewisa, o którym już wcześniej wspomniałam. Strategia Lewisa jest prosta: zawsze nosić w portfelu złożony na pół prostokąt wycięty z brystolu z zapisanymi pytaniami, które powinieneś sobie zadawać przed dokonaniem każdego zakupu:

• Potrzebuję tego?

• Mogę sobie na to pozwolić?

• Jeżeli to nie jest mi aż tak bardzo potrzebne, czy będę z tego korzystał?

• Naprawdę warto?

Jeżeli odpowiedź na którekolwiek z tych pytań brzmi „nie”, nie kupuj tego.

Będzie to bez wątpienia  n i e p o t r z e b n y  w y d a t e k, jeden z termitów dziurawiących twój budżet. Przeciwieństwem jest wydatek użyteczny, czyli taki, który służy zaspokojeniu prawdziwej potrzeby. Żeby zapobiec niepotrzebnym wydatkom, należy  u n i k a ć  s p e ł n i a n i a  n a g ł y c h  k a p r y s ó w, k u p o w a n i a  r z e c z y, k t ó r e  z n u d z ą  c i   s i ę  j u ż  p o  c z t e r e c h  d n i a c h.

Radziłabym, żebyś zadał sobie jeszcze jedno pytanie, zanim sięgniesz po portfel: czy to, co zamierzasz kupić, naprawdę cię uszczęśliwi albo jakoś szczególnie zmotywuje? Zastanów się, czy da ci zadowolenie i poprawi jakość twojego życia, czy raczej wpędzi cię w długi, poczucie winy, wyrzuty sumienia, stres albo wręcz depresję.

Na koniec jeszcze dwa pytania pomagające zrozumieć pęd do konsumpcji:

• Szukasz zadowolenia czy jedynie chcesz zaimponować innym?

• Wydajesz pieniądze, inwestujesz czas i energię na coś, co naprawdę jest dla ciebie ważne?

Sondowanie Samego Siebie

MM zachęca do uświadomienia sobie swojego podejścia do pieniędzy, które – jak zauważa Joan Melé – widać dobrze zwłaszcza przy okazji zakupów. Jeżeli chcesz mieć kontrolę nad wydatkami, spróbuj przeprowadzić „analizę potrzeb”, którą przedstawię krok po kroku.

1. Zastanów się, czy to, co zamierzasz kupić, zostanie natychmiast wykorzystane, czy też dołączy do twojej kolekcji rzeczy nieużywanych; może nawet nie oderwiesz metki z ceną. Nie daj się zwieść chwilowemu zadowoleniu, jak to wywoływane przez nagły skok poziomu glukozy.

2. Zaczekaj na właściwy moment. Nie należy wybierać się na zakupy po stresującym dniu w pracy czy kiedy spotka cię jakiś zawód, tak jak nie należy wchodzić do supermarketu, będąc głodnym. Nierozsądne jest także wybieranie funduszu emerytalnego w ostatniej chwili, w biegu, nie zasięgnąwszy informacji, który będzie najlepszy dla kogoś w twoim wieku, z twoim podejściem do ryzyka.

3. Przeanalizuj użyteczność. W szerokim znaczeniu tego słowa użyteczność to zdolność do zaspokojenia określonej potrzeby. To, czy cena towaru jest wysoka, czy niska, zależy od tego, jak go wykorzystamy. Koszula kupiona na bazarku za 20 euro, którą włożymy tylko raz, jest znacznie droższa niż koszula za 90 euro, którą będziemy nosili przez kilka lat. Przecenione pióro, które będzie kurzyć się w szufladzie, jest horrendalnie drogie, niezależnie od ceny.

Uleganie syreniemu śpiewowi reklam i pożądanie tego, co posiadają inni, jest szkodliwe dla naszych finansów i poczucia własnej wartości, bo kupujemy coś wbrew swoim ideałom i celom. Kierując się irracjonalnymi impulsami, często nabywamy towary, które przekraczają nasze potrzeby, a niekiedy nawet nasze umiejętności. Oto kilka przykładów:

• Profesjonalny rower do jeżdżenia po górach w weekendy, koszulka kolarska i ekwipunek godny zawodnika startującego w Tour de France. Tyle że kiedy na niego wsiądziesz, nie staniesz się Induráinem.

• Droga terenówka zużywająca dużo paliwa do jeżdżenia po mieście.

• Specjalistyczny aparat fotograficzny, którego nigdy nie nauczyłeś się obsługiwać.

• Telefon najnowszej generacji z gigantycznym wyświetlaczem i tysiącem funkcji, z których nigdy nie skorzystasz.

• Pralka przypominająca statek kosmiczny, którą nastawiasz tylko na dwa programy.

Jeżeli kupiłeś te niepotrzebne sprzęty na raty, kiedy minie efekt nowości (rzadko trwa dłużej niż kilka dni), będziesz czuł dyskomfort, widząc, że co miesiąc z twojego konta znika kwota powiększona o wręcz niemoralne odsetki.

Prawo Malejącej Użyteczności Krańcowej

W miarę jak konsumujemy kolejne jednostki dobra, zmniejsza się jego użyteczność i satysfakcja, jaką nam ono daje. To prawo, o którym uczyłam się na zajęciach z mikroekonomii (i które często znajduje odzwierciedlenie w naszym codziennym życiu), można wytłumaczyć na prostym przykładzie.

Wyobraź sobie, że idziesz po pustyni, umierając z pragnienia, i nagle widzisz oazę. Użyteczność pierwszego kubka wody będzie niebotyczna. Drugi kubek również posłuży ugaszeniu pragnienia, ale nie będzie już tak bardzo użyteczny, bo zaspokojenie potrzeby przestało być kwestią życia i śmierci. Każdy kolejny kubek będzie coraz mniej użyteczny i przyniesie ci mniejszą satysfakcję. Po wypiciu czterech piąty nie tylko nie będzie ci potrzebny, ale wręcz wzbudzi w tobie wstręt. Wiesz, że jeśli go wypijesz, zrobi ci się niedobrze.

Problem pojawia się w momencie, kiedy satysfakcja, której szukamy poprzez konsumpcję, wiąże się nie z zaspokojeniem potrzeby (jak picie wody), ale ze zdobyciem społecznej akceptacji. Gdzie w tym przypadku jest granica? W którym momencie zakup nowego płaszcza stanie się bezużyteczny, bo przestanie robić wrażenie na otoczeniu? Jeżeli konsumujesz po to, żeby zaimponować innym, to oni będą decydować za ciebie. Nie ma nic bardziej sprzecznego z MM.

Dwanaście Zasad Życia Finansowego

Czy nie lepiej wytępić małe i duże termity, zanim doprowadzisz do sytuacji, której będziesz żałował? Oto dwanaście prostych zasad, które pozwolą je wyeliminować.

  1. Unikaj shoppingu. To oczywiste, że osoby, które chodzą po sklepach bez sprecyzowanego celu, stają się łatwą ofiarą niepotrzebnych zakupów. Rozwiązanie: nie traktuj shoppingu jako rozrywki, kupuj tylko wtedy, kiedy potrzebujesz czegoś konkretnego.
  1. Zrób sobie dzień bez wydawania pieniędzy. Oszczędzanie można ćwiczyć tak jak mięśnie. Początkowo będziesz czuł się dziwnie (pomocne może się okazać zostawienie w domu portfela), ale z czasem wyszkolisz swój umysł tak, że niewydawanie pieniędzy zacznie ci sprawiać przyjemność. Można przedłużyć to ćwiczenie na dwa lub więcej dni, nie kupując niczego niepotrzebnego. Przetestuj to.
  1. Kupuj preloved. Tak określa się teraz w Wielkiej Brytanii artykuły z drugiej ręki. Czy to nie śliczna nazwa? Można kupić za bezcen prawdziwe perełki, przedmioty z duszą. Niektóre sklepy z używanymi rzeczami zatrudniają w dodatku osoby wykluczone z rynku pracy albo przeznaczają swoje dochody na cele charytatywne.
  1. Nie kupuj niczego tylko dlatego, że jest tanie, jeżeli nie będziesz tego używał. Często cieszymy się, że udało nam się upolować prawdziwą okazję, wręcz rozpiera nas duma. Uważamy, że jesteśmy bardzo sprytni, ale to absurdalny nabytek, jeżeli nigdy z niego nie skorzystamy. Pozwolę sobie zacytować hiszpańskiego dramaturga Manuela Bretóna de los Herreros: „Czym jest majątek? Niczym, jeśli go nie wydajesz; niczym, jeśli go trwonisz”.

Moja babcia często powtarzała: „Kto tanio kupuje, musi kupić dwa razy”. To, co tanie, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem, jeżeli oznacza zrezygnowanie z jakości. Ale na przykład przy wyborze mebli najważniejsze jest to, żebyś się nimi zbyt szybko nie znudził. Jeżeli czujesz, że za kilka lat będziesz chciał je wymienić, wydawanie na nie fortuny nie jest dobrym pomysłem ani dobrym interesem.

  1. Prześpij się z decyzją o wydatku. Człowiek bardzo zapracowany albo zestresowany łatwo ulega impulsom i dokonuje nieprzemyślanych wyborów. Jeżeli nie jesteś do końca przekonany, czy powinieneś coś kupić, albo czujesz, że działasz pod wpływem impulsu, daj sobie trochę czasu i prześpij się z decyzją. Jeżeli nazajutrz – bardziej wypoczęty – nadal będziesz uważał, że tego potrzebujesz, możesz śmiało wrócić do sklepu.

Zawsze byłam pilną uczennicą, może zbyt wymagającą wobec samej siebie, więc rodzice często mi powtarzali: „Lekcja przespana, lekcja zapamiętana”, żebym przestała zakuwać i poszła spać. Większy wydatek także zasługuje na to, żeby się z nim przespać i sprawdzić, jak będzie się prezentował następnego ranka.

  1. Spędzaj więcej czasu w domu. To kolejna rada, jakiej zawsze udzielała mi babcia: „Nie wychodzisz, nie wydajesz”. Nie oznacza to wcale, że masz żyć jak mnich w klauzurze, jednak wiadomo, że najwięcej pieniędzy wydaje się na mieście. Zostając częściej w domu, łatwiej zaoszczędzisz. Unikniesz przejazdów i uwolnisz się od pokus w postaci sklepów i kawiarni. Życie indoors nie tylko pozwoli ci obejrzeć ulubione filmy, nadrobić braki w lekturze i rozwinąć zainteresowania, ale też da czas na to, żeby posprzątać mieszkanie, trochę pogotować, porozmawiać z partnerem, a może nawet wrócić do gier planszowych. Jednym słowem, pobyć dłużej z rodziną i z samym sobą. Anglicy utworzyli ze słów „pobyt” i „wakacje” akronim staycation na określenie dnia, kiedy zostają w domu i oddają się rozrywkom, które tradycyjnie kojarzą się z innymi miejscami: rozbijają namiot w ogrodzie albo na tarasie, sami robią pizzę…

7. Dbaj o swoje rzeczy. Chodzi nie tylko o to, żeby oszczędzić pieniądze, wydłużając okres użytkowania odzieży, mebli czy innych przedmiotów, ale też o to, by nie marnować czasu.

8. Zaplanuj jadłospis na cały tydzień. Najgorszym wrogiem kontroli wydatków jest pośpiech. Powinieneś nie tylko ograniczyć stołowanie się na mieście, jak radziłam w poprzednim rozdziale, ale też rozpisać menu na cały tydzień, żeby kupić potrzebne produkty za jednym razem i oszczędzić czas, przygotowując posiłki.

9. Bądź wdzięczny za to, co masz, i doceniaj to, co dostajesz. Absurdem jest, że to, co dostaliśmy, ma dla nas mniejszą wartość niż to, co musieliśmy kupić. Nawet jeżeli podarek przypadł nam do gustu, nie przejmujemy się tak bardzo, że możemy go zgubić albo że wcale go nie używamy, chociaż nie powinno tak być.

Mentalność dobrobytu opiera się na wdzięczności: za to, co sami zdobyliśmy, i za to, co dali nam inni. Żeby ją ćwiczyć, zrób listę rzeczy, za które powinieneś być wdzięczny. Zacznij dzień od podziękowań i przyjmuj to, co inni ofiarują ci ze szczerego serca. Pozwól się zapraszać – na kawę, na obiad, na cokolwiek – nawet jeśli dotąd miałeś przed tym opory.

10. Ogranicz wydatki na rozrywkę i świętowanie. Urodziny, święta i imprezy to okazje, kiedy zwykle więcej wydajemy, często niepotrzebnie. Wychodząc z założenia, że żyje się raz, postanawiamy zaszaleć, jakby dobra zabawa zależała od ilości przepuszczonych pieniędzy. Doświadczenie nabyte podczas pracy w londyńskich agencjach eventowych nauczyło mnie, że tym, co czyni imprezę niezapomnianą, są drobne szczegóły, które wcale nie muszą być drogie. Najważniejszy jest wątek przewodni i dbałość o detale, bo to one utkwią gościom w pamięci.

11. Wróć do gotówki. Płacąc brzęczącą monetą, jesteś bardziej świadomy ceny. To szczególnie ważne w okresach takich jak Boże Narodzenie czy letnie wakacje, kiedy czujemy pokusę, żeby często korzystać z karty, a po powrocie z urlopu zaczyna się dramat.

Płacenie gotówką i świadoma rezygnacja z kupowania na kredyt pomoże nam uporządkować budżet.

12. Oszczędzaj na przejazdach. Jeżeli często korzystasz z taksówek, przyzwyczaj się do komunikacji miejskiej, a najlepiej przerzuć się na rower. Krótsze dystanse możesz pokonywać pieszo, wybierając najładniejszą trasę, na przykład przez park. W ten sposób trochę się poruszasz (zdrowszy tryb życia uchroni cię przed chorobami i oszczędzi ci wydatków na leki) i otworzysz zmysły na otaczający cię świat.

Niektórych doświadczeń nie można kupić, bo są bezcenne dla tego, kto potrafi je docenić.

Podsumowanie Wartości

• Kupowanie nie daje szczęścia, za to często budzi wyrzuty sumienia i pozostawia poczucie pustki.

• Należy odróżnić użyteczne, potrzebne wydatki od impulsywnych zakupów.

• Najbardziej absurdalnym wydatkiem jest ten, który ponosimy po to, żeby zaimponować innym.

• Unikanie shoppingu i przespanie się z decyzją o większym wydatku jest gwarancją inteligentnych zakupów.

• To, czego nie potrzebujemy albo z czego nie skorzystamy, zawsze będzie nas drogo kosztowało.

• Częstsze spędzanie czasu w domu jest doskonałym sposobem na oszczędzanie, podobnie jak gotowanie zamiast stołowania się na mieście.

autor: Benito Cristina

źródło: Money Mindfulness … Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023