Tak jak wysoka pensja nie czyni cię automatycznie bogaczem, tak plan oszczędzania nie wystarczy do pomnożenia twoich pieniędzy. Liczy się n i e  t o, i l e  m a s z  o s z c z ę d n o ś c i, a l e  j a k  j e  i n w e s t u j e s z.

Wolna Śmierć

Inflacja to postępujący wzrost cen (boli już sama definicja, prawda?) i dotyka nie tylko naszych portfeli, ale także naszych oszczędności. Najpopularniejszą miarą inflacji jest wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych.

Brak MM sprawia, że często postrzegamy inflację jako coś abstrakcyjnego. Z upływem lat budzi w nas coraz większą nostalgię: wspominamy, jak tanie były kiedyś lody albo co mogliśmy kupić za 100 peset, zanim pojawiło się euro, które też nie jest wcale takie święte. Nie różnimy się aż tak bardzo od naszych dziadków, którzy opowiadali, że chodzili do teatru za 5 peset i nie wydawało im się, że to tanio.

L e k c e w a ż y m y  w p ł y w  i n f l a c j i  n a  n a s z e  o s z c z ę d n o ś c i, choć zdajemy sobie z niego sprawę. Jak już wiesz, każda decyzja finansowa pociąga za sobą konsekwencje. MM uświadamia nam, że trzymanie pieniędzy w skarpecie to ryzykowne rozwiązanie, bo z powodu inflacji ich wartość z biegiem czasu spada. Nie trzeba jednak odwoływać się do przysłowiowej skarpety – każda długoterminowa inwestycja o oprocentowaniu niższym od inflacji będzie nietrafiona, bo oznacza utratę siły nabywczej pieniądza.

Wyobraźmy sobie, że przez najbliższe dwadzieścia lat inflacja średnioroczna utrzyma się na poziomie 2% (takie jest założenie Europejskiego Banku Centralnego). Powiedzmy, że zaoszczędziliśmy 15 tysięcy euro, które nie generują żadnych zysków. Z powodu inflacji za dwadzieścia lat suma ta będzie odpowiadać dzisiejszym 10 095 euro. Trzymanie pieniędzy pod materacem kosztowałoby nas więc 4905 euro. Gdybyśmy włożyli je na konto z oprocentowaniem 0,3% w skali roku, przez te dwadzieścia lat stracilibyśmy „tylko” 4238 euro.

Granica Komfortu

Wiele zasad, którymi kierujemy się w życiu codziennym, ma zastosowanie w finansach. Powinniśmy pamiętać zwłaszcza o jednej: n i e  d a j  s i ę  o m a m i ć  s w o j e j  s t r e f i e  k o m f o r t u.

Jak pisze mój mąż w książce El viaje de tu vida: „strefa komfortu wcale nie jest komfortowa, jest po prostu dobrze znana”. Podróżowanie metrem w godzinach szczytu, pośród nieprzyjemnego zapachu potu, w ścisku, który nie pozwala ci nawet wyjąć książki, należy do strefy komfortu. Znoszenie niekompetentnego szefa, który nie potrafi z tobą rozmawiać, lekceważy cię albo poniża, bo nie umie inaczej narzucić autorytetu, należy do strefy komfortu. Mieszkanie z osobą, której starasz się nie patrzeć w oczy, bo od lat łączy was tylko kredyt hipoteczny, należy do strefy komfortu.

Opisane sytuacje nie są komfortowe – są znane. Pisarz i prelegent Álex Rovira nazywa je „tanim spokojem”. Ze strachu przed tym, co nieznane, nieraz uczepiamy się toksycznej rutyny i nie chcemy jej zmienić, chociaż niszczy nas od środka.To samo dotyczy finansów. Natura ludzka dąży do zakotwiczenia się w bezpiecznym środowisku, do unikania niepewności i braku stabilności, tymczasem stagnacja to początek końca naszych oszczędności.

Nie oszukuj się: inflacja zabija powoli, dlatego n i e  m a  n i c  b a r d z i e j  r y z y k o w n e g o  n i ż  d ł u g o t e r m i n o w a  i n w e s t y c j a  n i e o b c i ą ż o n a  r y z y k i e m. Jeżeli zamiast przejąć ster, będziesz dalej dryfował, inflacja zrobi swoje i skończysz goły jak święty turecki.

autor: Benito Cristina

źródło: Money Mindfulness … Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023

Powiązany: