ŻYCIOWY MINIMALIZM

Dlaczego im mniej posiadasz, tym więcej zyskujesz


Przyzwyczajono nas do wizerunku krezusów, którzy pławią się w bogactwach – niektórzy dosłownie, jak Sknerus McKwacz nurkujący w basenie wypełnionym dolarami i złotymi monetami.


Tymczasem obecnie dobrobyt przyjmuje zupełnie inną postać. Dawniej paszowie byli grubi, a lud wymizerowany i niedożywiony, dziś natomiast otyłość dotyka w krajach pierwszego świata przede wszystkim klasy niższe, spożywające więcej śmieciowego jedzenia z zawartością najgorszej jakości tłuszczów.

Ci, którzy mają małe, skromne mieszkanka, często cierpią na zespół zbieractwa, podczas gdy coraz więcej milionerów żyje w dużych, pustych przestrzeniach, niemal zen.


Uświadomiłam to sobie niedawno podczas wizyty złożonej zaprzyjaźnionemu ekonomiście, który po rozstaniu z żoną przeprowadził się do londyńskiego Hammersmith. Nie zdziwiło mnie, że wybrał akurat tę dzielnicę – inwestycje w Azji pozwalają mu na wygodne życie – ale ponieważ nie ma dzieci, spodziewałam się małego mieszkania, w którym upchnął swój dobytek.


Kiedy otworzył mi drzwi, moim oczom ukazało się wielkie mieszkanie z epoki wiktoriańskiej, o wysokich sufitach, białych ścianach i przestronnych pokojach… Prawie żadnych dekoracji, zaledwie kilka dzieł sztuki i meble niezbędne do życia samotnemu mężczyźnie. Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, było pytanie: dlaczego ten człowiek płaci majątek za metr kwadratowy, skoro wynajęte przez niego mieszkanie jest praktycznie puste?
Kiedy poznasz opisaną poniżej historię, odpowiedź wyda ci się oczywista: bo może mieć wszystko. Właśnie dlatego nie musi gromadzić przedmiotów n a w y p a d e k, g d y b y k i e d y ś i c h p o t r z e b o w a ł. Ma już wszystko, czego potrzebuje.

Bezdomny milioner


Nicolas Berggruen, założyciel i prezes Berggruen Holdings, posiada majątek wart 1,5 miliarda euro, jak podaje magazyn „Forbes”. Mimo to do niedawna nie posiadał własnego lokum. Ciągle latał samolotami i mieszkał w tanich hotelach, a podczas pobytów w rodzinnym mieście nocował w którymś z firmowych biur. Dopiero kiedy został ojcem, postanowił kupić dom.

Trudno sobie wyobrazić bardziej oszczędne, ascetyczne życie. Mimo ogromnego majątku Berggruen nie jest miłośnikiem zbytku, nie ma jachtu ani luksusowego samochodu. Przez to zyskał przydomek „bezdomnego milionera” i opinię ekscentryka, który nosi cały swój dobytek w jednej torbie.


Nawrócił się na minimalizm w wieku czterdziestu pięciu lat; niedługo po śmierci ojca stracił jedną trzecią majątku, kiedy pękła bańka mieszkaniowa i wybuchł kryzys finansowy. „Niczego nie poczułem i pomyślałem sobie: a gdybym tak oddał wszystko? Tak żyje się prościej. Nie przywiązuję się do rzeczy materialnych – tłumaczył w wywiadzie dla «Vanity Fair». – Potrzebna mi tylko komórka”.
Do dziś nie ma własnego biura.


Już w wieku dwudziestu sześciu lat zarządzał własnym funduszem inwestycyjnym. Miał nosa do interesów, dzięki czemu w krótkim czasie zgromadził olbrzymi majątek, którego znaczną część reinwestuje w społeczeństwo.


Nie są to puste słowa. Instytut Berggruena – think tank zajmujący się poszukiwaniem nowych efektywnych form rządzenia w zglobalizowanym świecie (który stał się czymś w rodzaju nieformalnej G20) – powstał dzięki jego darowiźnie w wysokości 100 milionów dolarów. Zadowolony z obiecujących wyników pracy instytutu, w 2016 roku podarował mu kolejne 500 milionów na rozszerzenie działalności.


Jego drugą pasją jest sztuka, przyjaźni się z potomkami Picassa. Kupuje dzieła sztuki i oddaje je muzeom. Jego największym wkładem w rozwój kultury będzie zapowiedziana budowa Ośrodka Filozofii i Kultury przy Instytucie Berggruena, nowoczesnego, ponadczasowego budynku, w którym będą mogli medytować, pracować i wymieniać poglądy myśliciele z całego świata.


Przeciwny gromadzeniu przedmiotów, bezdomny milioner podsumowuje: „Pieniądze to energia. Jeżeli nie wykorzystasz jej na coś wartościowego, to tylko ją zmarnujesz”.

Mało, a dobrze


Kiedy słyszymy słowo „minimalizm”, przed oczami staje nam biały jasny pokój z nielicznymi meblami w neutralnych kolorach, jak mieszkanie mojego kolegi. Jednak minimalizm to przede wszystkim styl życia, dążenie do p o z b y c i a s i ę t e g o, c o n i e p o t r z e b n e, ż e b y c i e s z y ć s i ę t y m, c o i s t o t n e.

Nie chodzi wyłącznie o to, żeby mieć coraz mniej albo pozbywać się rzeczy dla zasady. Money Mindfulness proponuje, byśmy skupili się nie tyle na tym, z czym się rozstajemy, ile na przestrzeni, jaką dzięki temu tworzymy, żeby w przyszłości w naszym życiu było miejsce na więcej czasu, więcej kreatywności i – czemu nie? – więcej wolności. Pamiętasz, jak ubierał się Steve Jobs? Żeby zaoszczędzić czas, zawsze nosił ten sam fason golfa zaprojektowany przez Isseya Miyakego.


Proces pozbywania się tego, co zbyteczne, daje szansę na odkrycie, co jest ważne i co tak naprawdę oznacza bycie szczęśliwym. Decydując się na minimalistyczny styl życia, przestajemy się porównywać z innymi, z tymi, którzy mają więcej rzeczy albo rzeczy lepszej jakości. Przestajemy także bać się przyszłości i utraty tego, co z takim trudem zdobyliśmy.

Czwarta zasada


W 2018 roku na czele amerykańskiej listy najlepiej sprzedających się książek znalazło się 12 życiowych zasad Jordana Petersona. Zasada numer cztery jest prawdziwie wyzwalająca:
z a m i a s t p o r ó w n y w a ć s i ę z i n n y m i, p o r ó w n u j s i ę z t y m, k i m b y ł e ś w c z o r a j. Pasuje ona do reguł życiowego minimalizmu, i to nie tylko dlatego, że zajmując się własnymi sprawami, ułatwiamy sobie życie. Rywalizując wyłącznie z samym sobą, zawsze wygrasz.


Każdy jest w stanie przezwyciężyć własne słabości, każdy może być lepszy w tym, co robi. Nie musi gromadzić przedmiotów, chwalić się nimi ani niczego nikomu udowadniać, bo tylko on wie, czy zrobił postęp.

Bycie minimalistą nie oznacza wyrzeczenia się wszystkiego i wożenia całego dobytku w torbie, jak robił to Berggruen, ale posiadanie t y l k o t e g o, c o n i e z b ę d n e i c o c z y n i c i ę n a p r a w d ę s z c z ę ś l i w y m. Odpowiadając na poniższe pytania, być może odkryjesz, że ty również aspirujesz do takiego minimalizmu.
Wolisz mieć w szafie piętnaście koszul, z których większości nigdy nie wkładasz, czy dwie, z którymi się utożsamiasz i w których czujesz się dobrze, choć były droższe?
Wolisz mieć cztery podupadłe nieruchomości, które bez przerwy sprawiają ci problemy i generują dodatkowe wydatki, czy jeden porządny dom, w którym czujesz się jak ryba w wodzie?
Wolisz mieć grupę trzydziestu znajomych, którzy pojawiają się i znikają, czy troje niezawodnych przyjaciół, którzy chcą dla ciebie jak najlepiej i na których zawsze możesz polegać?
Jeżeli w każdym z pytań wybrałeś drugą opcję, to znaczy, że jesteś prawdziwym minimalistą.

Dlaczego gromadzimy?

Sorry! This product is not available for purchase at this time.

Poprzedni: