Mindfulness

Ostatnio dużo się mówi o umiejętności skupienia uwagi na własnym ciele i umyśle za pośrednictwem mindfulness, współczesnej wersji medytacji zapoczątkowanej przez Buddę dwa i pół tysiąca lat temu.

Podczas medytacji skoncentrowanie się na oddechu pomaga nam doświadczyć pełni życia i opanować chaos. Podobnie jest z uświadomieniem sobie stanu naszych finansów~ Cristina Benito, Money Mindfulness

Od tabu do świadomości

Dlaczego tak trudno nam mówić o pieniądzach?

Jeżeli o czymś nie mówimy, to tak, jakby nie istniało. Oto jeden z powodów, dla których wielu ludzi ma niezbyt klarowny stosunek do pieniędzy – albo nie ma żadnego. Jakby bali się wzywać imię Boga – czy diabła – nadaremno. Wolą nie poruszać tematu pieniędzy ze strachu bądź dla tego, że tak naprawdę nie wiedzą, jak funkcjonuje ten środek płatniczy wymieniany na dobra i usługi. A kiedy już o nich mówią, to albo po to, żeby zaciągnąć kredyt, albo zdali sobie sprawę – za późno – iż tak źle gospodarowali swoimi zasobami, że praktycznie nic im nie zostało. A przecież pieniądze istnieją…

Emocjonalna strona pieniędzy

Cristina Benito: W kulturze śródziemnomorskiej istnieją drażliwe tematy, których staramy się nie poruszać, żeby nie zmieniły się w pole bitwy, zwłaszcza jeśli otaczają nas osoby o różnej wrażliwości. Należą do nich religia, polityka i czasami futbol, jeśli kibicuje się różnym drużynom.

A co z pieniędzmi? Nie figurują na tej liście, bo nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, żeby poruszyć ten temat. Rzadko kto mówi o pieniądzach. Są tabu, równie absurdalnym jak swojego czasu seks, a może i bardziej. To o czym nie chcemy rozmawiać – a czasami nawet myśleć – staje się jednym z naszych głównych zmartwień, jeśli nie największym […].

Konsekwencje „niesłuchania pieniędzy” są doskonale znane, a przy tym bolesne

[…] To zdanie powtarzała mi babcia, ale jako dorosła kobieta interpretuję je mniej dosłownie: to, o czym wolimy nie mówić i za co nie chcemy brać odpowiedzialności, w końcu zaczyna od nas stronić.

Posłużę się przykładem kolegi, który wyznał mi kiedyś przygnębiony: „mam 45 lat, od dwudziestu pracuję po 45 godzin tygodniowo i nie zaoszczędziłem nawet euro.”

Ten kolega nie ma dzieci, musi dbać wyłącznie o siebie. Którędy wyciekają mu pieniądze?

Powtórzę: rozmawianie o pieniądzach, zwłaszcza z samym sobą, jest pierwszym krokiem do polepszenia łączącej nas z nimi relacji. W tym celu należy wyzbyć się panującego powszechnie przesądu, że pieniądze są czymś „brudnym”, i nadrobić zaległości w dziedzinie kultury finansowej, jeśli nie wpoili nam jej rodzice.

To, czym gardzisz, obraca się przeciwko tobie

Pewien wydawca, człowiek sukcesu, opowiedział mi, że w kluczowym momencie jego życia przed ruiną uratowała go stara żydowska mądrość.

Należał do licznego grona osób, które wolą nie zastanawiać się nad „mamoną”, jak nazywano pogardliwie pieniądze. Przyglądał się biernie, jak krążą, nie zabawiając długo w jego kieszeni. Udzielał pożyczek, których mu nie zwracano, inwestował w niedochodowe interesy, kupował drogo i sprzedawał tanio, tak, że w końcu stanął u progu bankructwa. Ocknął się dzięki żydowskiemu przysłowiu: „To, czym gardzisz, obraca się przeciwko tobie”.

Katowany pies może zaatakować swojego pana, a osoba ignorowana przez partnera w końcu znajdzie sobie kochanka. Jeżeli nie będziemy świadomi wartości pieniędzy i nie postaramy się o nie zadbać, staną się problemem, który zachwieje naszym życiem.

Ignorowanie pieniędzy i milczenie na ich temat jest nieustannym źródłem problemów i wyrzeczeń. Świadome czy nieświadome robienie z nich tabu sprawia, że wielu ludzi nie podlicza swoich wydatków, a nawet nie pyta ocenę towarów.

Niejeden z nas znalazł się w takiej oto sytuacji: jesteśmy w restauracji i kelner proponuje nam turbota niefigurującego w menu; zamawiamy go, nie pytając o cenę, a potem łapiemy się za głowę na widok rachunku. Za takie pieniądze mogliśmy przecież wybrać inne danie, na które mieliśmy ochotę, ale nie odważyliśmy się zapytać o cenę przez nieśmiałość albo ze wstydu – jeszcze ktoś by pomyślał, że się szczypiemy. Z tego samego powodu wiele osób rzadko sprawdza, czy zgadza się rachunek. Chowamy go do etui i rzucamy na wierzch kartę, jakbyśmy mówili: im to się szybciej skończy, tym lepiej, niech się dzieje wola nieba!

Konsekwencje „niedopuszczenia do głosu pieniędzy” są doskonale znane, a przy tym bolesne.

Opowieść o biedaku i bogaczu

W zbiorowej nieświadomości pokutuje przekonanie, że pieniądze są czymś brudnym, zdobytym nielegalnie lub nieuczciwie, kosztem innych, za cenę rezygnacji i z etyki i wartości.

Weźmy chociażby przesłanie płynące z Ewangelii według Świętego Mateusza: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”.

Pogląd ów zakorzenił się w mentalności tych, którzy nie zostali wychowani w duchu katolicyzmu. W wielu bajkach, które nam czytano, bogacz był okrutny i skąpy, biedak zaś dobry i życzliwy do tego stopnia, że dzielił się z innymi swoim skromnym dobytkiem.

Ile jest prawdy w tym przekonaniu przekształconym w przesąd?

Zero. Obiektywnie rzecz biorąc, bogactwo nie ma żadnego związku z dobrocią i hojnością. Zdarzają się milionerzy, którzy oddają 90% swojego majątku, i biedacy skłonni okraść osoby żyjące w jeszcze gorszej nędzy.

Pieniądze jako takie nie są ani złe, ani dobre, to po prostu środek płatniczy. Szczodry, prospołeczny przedsiębiorca, który zwiększy pięciokrotnie swój majątek, będzie miał pięciokrotnie większą możliwość naprawy świata.

Drugi Krzysztof Kolumb: konkwista utopii

Historia spółdzielni La Fageta, trzeciego producenta jogurtów w Katalonii, brzmi niewiarygodnie – także ze względu na nazwisko jej założyciela – jednak jest jak najbardziej prawdziwa.

Po studiach z psychologii klinicznej na Uniwersytecie Autonomicznym w Barcelonie Aragończyk Krzysztof Kolumb postanowił otworzyć zakład mleczarski, który miał zatrudniać osoby niepełnosprawne intelektualnie i chore psychicznie z powiatu La Garrotxa.

Po dziesięciu latach pracy w szpitalach i zakładach psychiatrycznych złożył wizytę burmistrzowi miejscowości Olot i oświadczył: „Nazywam się Krzysztof Kolumb i przywiozłem z wariatkowa czternastu pacjentów, chcemy złożyć firmę”. Burmistrz pomyślał, że to ten mężczyzna jest chory.

Jego priorytetem nie było stworzenie konkurencyjnego, wydajnego przedsiębiorstwa, ale danie zajęcia osobom wykluczonym z rynku pracy.

Orzeczenie o niepełnosprawności posiada obecnie 48% personelu, co nie przeszkodziło w ogromnym sukcesie firmy, cenionej zarówno za jakość produktów, jak i za swoją filozofię.

Produkuje ona 64 miliony sztuk jogurtów i deserów rocznie, a jej zyski sięgają 19,8 miliona euro. 85% pracowników ma umowy na czas nieokreślony i większość jest członkami spółdzielni. Wynagrodzenie głównego dyrektora jest tylko 6 razy wyższe od najniższej pensji.

Ta piękna, zakończona sukcesem przygoda pokazuje, że zarabianie pieniędzy nie pozostaje w sprzeczności z naprawą społeczeństwa.

Money talks: zasada pierścionka zaręczynowego i inne odloty

W Londynie gdzie, mieszkałam przez wiele lat wszystko obraca się wokół pieniędzy. Inaczej niż gdzie indziej, ludzie w zupełnie naturalny sposób pytają, ile zarabiasz, kiedy już się dowiedzą, czym się zajmujesz, jaki płacisz czynsz i tak dalej. Przy drugim piwie opowiadają o swoich ostatnich inwestycjach.

Na początku ta bezpośredniość jest krępująca, może ci się nawet wydać agresywna. Zastanawiasz się: pyta po to, żeby mnie zaszufladkować? Odejdzie od stołu, jeżeli nie pokonam poprzeczki? Ale szybko okazuje się, że londyńczycy nie tylko chwalą się tym, co mają, ale równie otwarcie narzekają na zła passę. Jeden z biznesmenów z City powiedział mi kiedyś: „Jeżeli myślisz, że w Londynie mamy obsesję na punkcie pieniędzy, to znaczy, że nigdy nie byłaś w Dubaju”.

Ostatnia edycja „The Sunday Times Rich List” pokazała, że w Londynie mieszka więcej miliarderów (osiemdziesięciu sześciu) niż w jakimkolwiek innym mieście na świecie. Niedługo po przyjeździe poznałam jednego z nich.

Któregoś dnia przyszedł do sklepu, w którym pracowałam. Koledzy powiedzieli mi, że jest stałym klientem. Miał dziwny zwyczaj: kupował wszystko w ilościach będących wielokrotnością sześciu. 12 spodni, 18 koszul, 12 swetrów. Kiedy zapytałam o powód, wyjaśnili mi, że ma domy w sześciu krajach, a w każdym taką samą garderobę. Podróżował bez walizki.

#arkusze #autyzm #BożeNarodzenie #ciekawostki #czytanie #edukacja #ekologia #emocje #empatia #integracja #jesień #kolorowanie #kolory #kreatywność #lato #lekcja #logiczne #logopedia #matematyka #mindfulness #mózg #parenting #percepcja #przedszkole #przyroda #psychologia #rewalidacja #rozwój #scenariusz #scenariusze #sensoryka #szkoła #terapia #toksyczni #uwaga #uważność #wiosna #WWRD #zabawa #zabawy #zajęcia #zajęciaspecjalistyczne #zwierzęta #ćwiczenia #żłobek


Jedna odpowiedź do „Money mindfulness. Wstyd i pogarda dla pieniądza”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: