Według WHO wkroczyłam w wiek przedstarczy (zaczyna się po 45. uro­dzinach, trwa do 59 lat) i już nazwa tego wieku nie zachwyca. Nie mówiąc o spuściźnie przekonań, w których tkwimy i roli społecznej. Po pierwsze jestem kobietą od prawie dwudziestu lat zamężną. Wyniki badań nad jakością życia kobiet zamężnych są raczej druzgocące. O ile dla mężczyzn małżeństwo jest dobrodziejstwem, to dla kobiet wręcz przeciwnie. Żonaci są zdrowsi i żyją przeciętnie o siedem lat dłużej niż ich samotni rówieśnicy. Natomiast dla wielkiej grupy kobiet małżeństwo jest większym źródłem stresu niż wychowywanie dzieci. Kobiety częściej czują się psychicznie i fizycznie przeciążone, głównie przejmowaniem odpowiedzialności za jakość wspólnego życia. Pełna zgoda.


Idźmy dalej. Mam wolny zawód, przede wszystkim wolny od regularnych wpływów na konto. To szczęście w nieszczęściu, bo gdybym została zwolniona z korporacji, to szansa na ponowne zatrudnienie osoby w moim wieku byłaby dość niska. Ja przynajmniej nie mam żadnych złudzeń.

Co jeszcze?

Wychowałam się w kulturze znikania kobiet „w pewnym wieku”. Mogę sobie wyobrazić nas na ruchomej taśmie wyjeżdżające do tunelu. Z drugiej strony wyłaniamy się jako „stare pudła”, zdolne co najwyżej do pilnowania wnuków.

Prócz powyższych problemów spodziewam się menopauzy, czyli zdemonizowanego „końca” i początku nie wiadomo czego. Mogę oczekiwać wzmożonej potliwości, ataków duszności, otyłości brzusznej, dodatkowego owłosienia, wiotkości skóry, mgły mózgowej, gorszej koncentracji, słabszej pamięci, notorycznego zmęczenia, problemów ze snem i ciśnieniem. Hormonalnego wahadła, które na dobre wytrąci mnie z dotychczasowej, kruchej równowagi. Nie dość, że będę pudłem, to jeszcze szalonym.

Nie dziwię się kobietom, że na samą myśl o menopauzie wpadają w panikę. Zwłaszcza, że podobnie tak jak menopauza zdemonizowana jest hormonalna terapia zastępcza, która łagodzi powyższe objawy. Kto może stosować tę terapię? Jak najlepiej przejść przez przekwitanie? Jak zacząć się badać i w jakiej kolejności? Co zrobić, by koniec płodności był początkiem trzech ostatnich dekad dobrego życia? Czy musimy utyć? Czy będziemy jeszcze uprawiać seks? I co powiedzą sąsiedzi?

Ten teren to zagospodarowywana od półwiecza terra incognita.

Przed drugą wojną światową nie często dożywało się menopauzy. Wiedza o niej była zbędna. Co innego teraz: połowa kobiet w Polsce skończyła 50 lat.

Alicja Długołęcka, seksuolożka, w książce Przypływ postuluje wprowadzenie zawodu menopauzalnych doradczyń. Podobnie jak położne czy asystentki rodzin, doradczynie byłyby przewodniczkami kobiet w okresie transformacji menopauzalnej. Byłyby pierwszym kontaktem, ekspertkami holistycznej, na którą lekarz nie ma czasu. Trenerkami menopauzy. Położne mogłyby się przekwalifikować, zwłaszcza, że młodsze kobiety przestały rodzić dzieci.

W Anglii w szkołach średnich wprowadzono wiedzę o menopauzie. Ostatnio piosenkarz Rod Stewart udzielił wywiadu, w którym zasugerował, żeby wprowadzić takie zajęcia dla mężczyzn, aby wiedzieli, czego się spodziewać.

Gorąco, jak pierwsze uderzenia potliwości, wspieram ten pomysł.

Ewa Winnicka

Alicja Długołęcka, Przypływ, Znak 2022

źródło: charaktery.eu, fot. intimina.com


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: