Jeżeli się dobrze zastanowić, to przenośne domy zostały wynalezione już przed pięciuset milionami lat. Ich wynalazcami nie byli w żadnym wypadku, jak niestrudzenie twierdzą złośliwi, holenderscy turyści, lecz nieduże mięczaki – ślimaki morskie. W okresie geologicznym zwanym kambrem – na długo zanim dinozaury zasiedliły Ziemię – przodkowie dzisiejszych ślimaków zabrali się do konstruowania sobie skorup z wapnia. Stanowiły one wielką korzyść ewolucyjną, ponieważ twarde, ale stosunkowo lekkie domostwa zapewniały mięczaków skuteczną ochronę przed wszelkiego rodzaju wrogami, a jednocześnie nie wpływały na ich mobilność.

Ale jak mięczaki wpadły na pomysł przenośnego domu, który – jeśli chodzi o ślimaki lądowe – nie tylko chroni je przed pożarciem, ale również zabezpiecza przed wyschnięciem? Najlepiej można to prześledzić na przykładzie naszego najbardziej znanego ślimaka, tak cenionego przez wszystkich smakoszy winniczka.

Małe ślimaczki

Gdy małe winniczki wykluwają się z jaj i po raz pierwszy oglądają światło dnia, noszą już na grzbiecie własną skorupę, podobnie jak inne ślimaki tworzące muszle. Pojawia się ona u ślimaka już w stadium embrionalnym. Bezpośrednio po wykluciu muszla jest jednak jeszcze bardzo delikatna – o wiele za cienka i za miękka, by zapewnić dopiero co wyklutemu ślimaczkowi należytą ochronę przed wrogami. Dlatego też musi on jak najszybciej wzmocnić i utwardzić domek-muszlę. W tym celu potrzebuje bogatego w wapń pożywienia. By jak najprędzej pochwycić je swymi około dwudziestoma pięcioma tysiącami ząbków, młody ślimak może się najpierw poczęstować zawierającą mnóstwo wapnia skorupą własnego jaja. Później do produkcji muszli ślimaki wykorzystują już sole wapnia zawarte w roślinnym pokarmie.

źródło: Dragonfly effect

Winniczki mają ponadto zdolność izolowania wapnia bezpośrednio z gleby za pomocą wytwarzanego przez siebie śluzu i przyswajania go poprzez stopę. Z tego właśnie powodu ślimaki te występują przede wszystkim na glebach bardzo ubogich w ten pierwiastek. Świeżo wchłonięty wapń jest w ciele najpierw transportowany do specjalnych gruczołów w brzegu płaszcza – grubym fałdzie skórnym, który znajduje się u ujścia muszli. Mieści się tam bardzo aktywna warstwa komórek, wydzielająca bezustannie wapń na zewnątrz, który na powietrzu natychmiast się krystalizuje w formie graniastosłupów lub płytek. W ten sposób stopniowo, skręt za skrętem, powstaje twarda wapienna osłona, która przechodząc ku tyłowi, staje się coraz twardsza i grubsza. Proces ten trwa dopóty, dopóki winniczek w wieku mniej więcej trzech lat nie osiągnie dorosłości. Jednakże zdolność przyswajania i „budowlanego użytkowania” wapnia ślimaki zachowują przez całe życie. Dlatego też,winniczki potrafią załatać sobie drobniejsze dziury czy pęknięcia w skorupie, jeżeli tylko mają do dyspozycji dostateczną ilość wapnia jako substancji budowlanej.

Wyjaśnijmy jednak, że jeśli ktoś znajdzie pustą muszlę ślimaka, to nie znaczy, że natrafił na domostwo, które właściciel z jakiś powodów porzucił. Ślimaki nigdy nie mogą opuścić swoich skorup, bo ich ciała są z nimi zrośnięte. Puste muszle pozostają tylko wtedy, gdy ślimak padnie ofiarą jakiegoś wroga lub umrze naturalną śmiercią.

Jesienią, gdy wyraźnie robi się chłodniej i nadchodzi pora wycofania się do bezpiecznej norki w ziemi, by przezimować, winniczki zamykają swe muszle za pomocą samodzielnie wytwarzanych wiecznej. W tym celu wydzielają najpierw ze specjalnych gruczołów płaszcza bogatą w wapń błonę, którą zaślepiają otwór muszli. W miarę upływu czasu błona ta dzięki odkładającemu się wapniowe zastyga w sztywne wieczko, czyli epifragmę. Zadaniem wieczka jest ochrona ślimaka przed wyschnięciem. Epifragma nie jest zresztą całkowicie hermetyczna, może więc stale dokonywać się wymiana gazowa, by ślimakowi nie groziło uduszenie się w czasie zimowego snu.

W teorii skorupa ślimaka może rozrastać się w nieskończoność, jednak jej wielkość ogranicza waga. W końcu nawet najsilniejszy ślimak nie może bezustannie wlec ze sobą przytłaczającego go ciężaru. Z tego właśnie powodu muszle ślimaków lądowych nie mogą się mierzyć z rozmiarami muszli ślimaków morskich, u których waga skorupy jest nieistotna ze względu na wyporność wody. Właścicielem największego ślimaczego domu na świecie jest pewien gatunek ślimaka o nazwie Surinam aruanus, zamieszkijący Ocean Indyjski i dysponujący blisko metrowej długości muszlą. Skorupa największego lądowego ślimaka na świecie – Lissachatina fulica – ma jedynie skromne dwadzieścia centymetrów.

muszla ślimaka Surinam aruanus (wodny), źródło: wikipedia,org
Lissachatina fulica (lądowy) – Photo by Valeriia Miller on Pexels.com

Ślimaczy król

Ślimaczy król – to pojęcie regularnie pojawia się w mediach. Ale kim lub czym jest ów król? Zwycięzcą w zawodach winniczków? Zwycięzcą w zawodach jedzenia winniczków? A może wśród tych mięczaków rzeczywiście są jakieś odpowiedniki monarchii czy wręcz królestw? Naturalnie, że nie! Nazwa ta dotyczy ich muszli, ściślej mówiąc, kierunku skrętu muszli winniczków. Normalnie skręcają się one zgodnie z ruchem wskazówek zegara – w nauce określa się je mianem „prawoskrętnych”. Muszle „lewoskrętne”, czyli zwinięte w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, spotyka się wyjątkowo rzadko. Tylko jeden winniczek na sto tysięcy ma muszlę o takim skręcie. Ze względu na rzadkość tej cechy ślimaki te zwane są ślimaczymi królami. Kolekcjonerzy są gotowi słono za nie płacić – nawet kilkaset euro za jednego. Stosunkowo często można też napotkać martwych królów (a raczej ich muszle) w muzeach. Królowie ślimaków napotykają niestety, problemy z rozmnażaniem się.

Ślimak „lewoskrętny”, źródło: listynaszegosadu.pl

Nie tylko muszlę mają zwiniętą w lewo, ale też wszystko, co zwykle znajduje się u ślimaka po prawej stronie, u nich jest po lewej. Ogromnie utrudnia to kopulację w sensie czysto technicznym. Pewien ekspert od ślimaków wyraził się kiedyś następująco: „Gdy ślimaczy król zapragnie seksu, wygląda to mniej więcej tak, jakby ktoś chciał podać prawą rękę jednorękiemu mańkutowi”. Możliwe, że jest to też jeden z powodów, dla których mamy tak mało ślimaczyły królów.

Mario Ludwig

źródło: M. Ludwig, Architekci natury czyli genialne budowle w świecie zwierząt…, 2018


Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: